Zimowe, często ponure i szare dni, połączone z koniecznością porannego wstawania, by dotrzeć do szkoły i pracy dają się we znaki nie tylko dzieciom. Dorośli też z niejakim trudem dźwigają się z ciepłych łóżek. Na dworze czeka jedynie plucha i ziąb. Zimą, nadzieję „na lepsze” przynosi perspektywa 14 wolnych dni. Korzystają z niej nie tylko uczniowie. Do dzieci chętnie dołączają ich rodzice, chcący spędzić kilka zimowych dni wspólnie z pociechami.
Łyk historii
Sama nazwa ferie wzięła się z łacińskiego słowa feriae. Było to starorzymskie określenie dni odpoczynku poświęconych obrzędom religijnym dla któregoś z bóstw.
Współcześnie kojarzą się one jedynie z czasem wolnym od szkoły. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że uczniom dodatkowy zimowy odpoczynek należy się jak przysłowiowa „psu buda”. Ale czy zawsze tak było? Otóż można powiedzieć, że z naszej perspektywy „od zawsze”. Już w okresie dwudziestolecia międzywojennego młodzi Polacy mogli cieszyć się zimowym odpoczynkiem.
Ministerstwo Edukacji wprowadziło ferie po raz pierwszy w styczniu 1931 roku. Trwały one wówczas aż trzy tygodnie. Niestety, kilka lat później rozpętała się II wojna światowa.
Na szczęście, mimo wielkich powojennych zmian, władze PRL wróciły do tego zwyczaju. Na przełomie 40. i 50. lat nastała moda na wyjazdy w góry. A, że zimy były wtedy jeszcze śnieżne, korzystano do woli z zimowych sportów. Wiele dzieci wysyłano na kolonie. Całymi rodzinami z kolei wyjeżdżało się na zimowiska organizowane przez zakłady pracy. Pozostający w miastach spędzali czas na sankach i lodowisku.
Dziś ferie trwają dwa tygodnie. Od 2003 roku odbywają się one w różnych terminach, w zależności od regionu. Ostateczne daty dla danego województwa ogłaszane są rokrocznie przez Ministra Edukacji Narodowej. Zmiana była konieczna, gdyż wcześniej narzekano na zatłoczone drogi i brak miejsc w ośrodkach zimowych. W PRL-u dostanie się do pociągów jadących w tym okresie do Zakopanego, graniczyło czasem z cudem. Ludzie wsiadali przez okna na pierwszej stacji, by zająć w przedziale miejsca dla całej rodziny. A gdy już dotarli do celu, musieli mierzyć się z potwornym tłokiem na stokach narciarskich.
Jak dziś w Polsce, spędza się ferie…
Obecnie, gdy PRL szczęśliwie stał się jedynie wspomnieniem, ludzie mają zdecydowanie więcej możliwości wypoczynku. Wymęczeni zimową aurą, a dysponujący zasobniejszym kontem, często decydują się na lot do cieplejszych krajów. Inni szusują na nartach po stokach Alp austriackich czy włoskich Dolomitów. Bywają i miłośnicy polskiego morza, spragnieni spokoju i jodu. Zawsze będą jednak przeważać miłośnicy nart i snowboardów.
Jeśli zaś chodzi o dzieci, których rodzice nie mogą w tym czasie wziąć urlopu, sporo gmin zapewnia im bezpłatny dostęp do basenów i lodowisk. W domach kultury przygotowywane są też darmowe warsztaty, np. plastyczne, ceramiczne czy teatralne.
Rok temu, badanie feryjnych zwyczajów Polaków przeprowadziło SW Research, na zlecenie Wiener. Okazało się, że mieszkańcy kraju nad Wisłą, podróż najchętniej organizują na własną rękę. 83 proc. planujących w tym czasie urlop bukowało bilety na pociąg czy samolot, korzystając z internetu. Ci sami przeszukiwali też portale z ofertami noclegowymi i poprzez te strony je rezerwowali. Wyjazd, bardzo świadomie, dopasowywali do swoich potrzeb i możliwości.
Zaledwie 1 proc. rodziców wysłał dzieci na kolonie i obozy. Niewielu też z badanych, bo 17 proc. skorzystało z usług biura podróży. Tu przeważali młodzi w wieku 18-29 lat oraz osoby w średnim wieku, od 50 do 59 roku życia.
Niekoniecznie 2 tygodnie
Większość osób, myśląc o feriach zimowych, wyobraża sobie wyjazd na całe 14 dni. A przecież nie jest to wcale konieczne. Nie każdy ma czas czy ochotę, nie każdego na to stać. A czasem, ciekawiej jest po prostu zmieniać miejsce pobytu co kilka dni, przenosząc się w różne rejony kraju.
Warto może pomyśleć o dłuższych czy krótszych wypadach w okolice, korzystając z ofert hoteli oraz zniżek, jakie niektóre z nich oferują w tym czasie. Można w ten sposób dobrze wypocząć, odetchnąć od własnego domu, nie martwiąc się o gotowanie, sprzątanie, za to spędzić czas zwiedzając okoliczne zabytki i inne atrakcje.
Jednym z takich miejsc, gdzie z pewnością wato się zatrzymać jest Arche Koszary Hotel w Górze Kalwarii. Ma on ciekawą ofertę zimową dotyczącą 3 dób w cenie 2. Ten wyjątkowy czas można spędzić w klimatycznych, loftowych wnętrzach dawnych koszar. Pakiet obowiązuje w terminie od 16 stycznia do 26 lutego i obejmuje, poza noclegami w komfortowych pokojach, smakowite śniadania oraz obiadokolacje wg. Menu Szefowej Kuchni. Dzieci otrzymują 10 proc. zniżki na bilety do „Majalandu” – parku rozrywki zbudowanego na zasadzie „Krainy Pszczółki Mai”. Cała zaś rodzina może odbyć spacer po okolicach z lokalnym przewodnikiem. Warto też skorzystać z biletów do oddalonego zaledwie o niecałe 3 kilometry zamku w Czersku. Ta średniowieczna gotycka budowla na pewno przypadnie do gustu nie tylko dzieciom. Zamek wyglądający żywcem jak z baśni o rycerzach i księżniczkach, wybudowany został przez księcia Janusza Starszego na przełomie XIV i XV. Rozciągają się z niego wspaniałe widoki na pradolinę Wisły.
Po powrocie można przeżyć ekscytującą zabawę w koszarowym pokoju zagadek. Przez te trzy dni, atrakcji na pewno nie zabraknie. Tak dla młodych, jak i tych starszych, korzystających z atrakcji wolnego od szkoły czasu.